Zawody biegowe wciąż odwoływane – to po co trenować?

Zawody biegowe wciąż odwoływane – to po co trenować?

Cześć Wam!

Niedawno minął rok od zdiagnozowania pierwszego przypadku COVID-19 w Polsce. Doskonale pamiętam tamten czas ponieważ byłem zapisany na bieg wiosenny w Katowicach, który miał odbyć się 8 marca. Na początku pandemii wirus był wielką niewiadomą i nikt nie spodziewał się, że walka z nim potrwa tak długo. Sam miałem wątpliwości czy ostatecznie powinienem nie brać udziału w tym biegu. Myślałem wtedy, że przecież przyjdą tam wysportowani ludzie i nikt nie zdecyduje się biec jeśli będzie odczuwał symptomy choroby. Ostatecznie bieg odwołano a decyzja oczywiście spotkała się z ogromnym niezadowoleniem sporej części osób, które postanowiły, że zrobią sobie zawody “prywatne” i mimo decyzji organizatora i tak przyjdą o wskazanej godzinie na linię startu.

Od tej pory większość imprez biegowych było całkowicie odwoływanych, ale od jakiegoś czasu możemy spotkać się z nowymi formami ich organizacji, jak np.:

  • bieg z różnymi godzinami startu (różnice mogą wynieść nawet do kilku godzin)
  • biegi “wirtualne”, gdzie trzeba udokumentować przebiegnięty dystans i wtedy drogą pocztową wysyłany jest medal pamiątkowy

Dla mnie największą motywacją do zrobienia treningu zawsze był jakiś cel. Kiedy zaczynałem swoją przygodę z bieganiem było to po prostu zrzucenie zbędnych kilogramów. Po zrealizowaniu celu związanego z wagą celem stały się imprezy biegowe. Chciałbym w kilku zdaniach przedstawić Wam moją opinię na temat nowych „covidowych” zasad organizacji imprez biegowych.

1. Różne godziny startu

Na samym wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie było mi dane wziąć udziału w takim biegu. Jak to prawdopodobnie wygląda? „Puszczanie” nie dużej grupy zawodników co kilka minut. Wbiegając na metę tak naprawdę nie wiemy jakie orientacyjne miejsce zajęliśmy. Odbieramy medal oczekując SMS-a z wynikiem i zajętym miejscem. Kiedy jedni odbierają medal, drudzy stają dopiero przy linii startu. I to wszystko. Spójrzmy na to z perspektywy biegu w „normalnych” czasach. Niepowtarzalny klimat biegu, gdzie wszyscy startujący gromadzą się przed linią startu był dla mnie osobiście czymś niesamowitym. W tle zazwyczaj leciała rozgrzewająca muzyka a specjalnie do tego wyznaczona osoba prowadziła rozgrzewkę lub mowy motywacyjne. Po starcie zazwyczaj po kilku minutach udawało mi się znaleźć grupkę biegaczy która miała podobne tempo startowe do mojego i tak przez cały bieg wzajemnie mogliśmy się „motywować”. Po przebiegnięciu mety orientacyjnie wiedziałem, ilu biegaczom ta sztuka udała się po prostu szybciej.

2. Biegi wirtualne

Uważam, że forma biegu wirtualnego nie różni się niczym innym od zwykłego treningu poza tym, że mamy trochę większą motywację do wykręcenia dobrego czasu i tego, że wpłacając wpisowe być może poza pokryciem kosztów pamiątkowego medalu wsparliśmy jakiś szczytny cel. Myślę, że takiego typu „zawody” można świetnie wykorzystać do zrobieniu sobie testu na dany dystans.

Oczywiście „lepszy rydz, niż nic”. Osobiście do tej pory nie udało mi się wziąć udziału w żadnym biegu od roku co nie znaczy, że nie skuszę się na jakąś wyżej wymienioną formę.

Czy jeśli współczesne formy organizowania zawodów nie zachęcają mnie do udziału to znaczy, że nie warto biegać? NIE! Ameryki nie odkryję ale uważam, że warto biegać bo:

  • mamy czas tylko dla siebie, gdzie możemy po prostu odpocząć psychicznie – co ważne jest zwłaszcza w dzisiejszych trudnych czasach
  • utrzymujemy kondycje, dzięki czemu kiedy wszystko powróci do normalności nie będziemy musieli poświęcać dodatkowego czasu na powrót do formy
  • możemy wyładować złe myśli, przez co poprawiamy nastrój
  • nadal możemy realizować swoją pasję

Bardzo brakuje mi tradycyjnych zawodów i nie umiem się doczekać powrotu do normalności – również w sferze biegowej. Pisząc ten post chciałbym również zaczerpnąć inspiracji od Was. Co motywuje Was do biegania w czasie pandemii? Czy spotkaliście się z inną formą zawodów?

Pozdrawiam serdecznie,
biegajacyprogramista.pl 

Dodaj komentarz

4 × two =

Close Menu